wtorek, 3 lutego 2015

Wyobraźcie sobie, że następnego dnia, po tym jak postanowiłam utworzyć tego bloga dostałam zamówienie na artykuł...o kobietach w XXI wieku do gazety "Moda na zdrowie". Czyniąc ukłon w stronę tej synchroniczności zamieszczam tutaj jego skróconą wersję:

Portret kobiety XXI wieku




Współczesna kobieta to postać wielowymiarowa. Jej wnętrze przypomina kubistyczną układankę: iście picassowską (z okresu „błękintego”) sztukę łączenia ze sobą wielorakich perspektyw w jedną – nie zawsze spójną na pierwszy rzut oka – ale zawsze ciekawą całość. Zwykle też całość dobrze funkcjonującą. Bowiem funkcjonalności podporządkowany jest w dużej mierze cały, zglobalizowany współczesny świat. Dobrze wykształcona i skuteczna w swojej pracy, niezależnie od tego czy sprząta czy prowadzi firmę czy też katedrę na uniwersytecie. Wspaniała matka, dbająca o rozwój talentów swoich dzieci, zawsze zadbana żona i wiecznie pociągająca kochanka, do tego rozwijająca się duchowo. Rano uprawia jogging lub jogę, potem jedzie samochodem do pracy. Zdalnie, w przerwie na śniadanie, załatwia telefony w sprawach swoich dzieci. Wracając robi zakupy. Potem odgrzewa ugotowany wcześniej na kilka dni obiad. I pędzi na zajęcia... pillates, e-marketingu, projektowania stron www albo nauki języka obcego. Wieczorem przy lampce wina dzieli się wrażeniami dnia ze swoim, równie zabieganym, mężczyzną. Ewentualnie planują wakacje albo próbują załatwić sprawy konfliktowe. Takie przynajmniej są założenia i taki jest rozkład kompozycji tego obrazu z uwzględnieniem głównych części składowych. Czasem jednak coś się załamuje. Jakaś linia nieoczekiwanie ulega zagięciu, gubi się jakaś część, zasłonięta przez inną. Bo przecież nie łatwo skomponować tak wiele elementów widzianych z tak różnych perspektyw. Ustawić zgrabnie i spójnie wszystkie jako całość. Ale też nie sposób tych perspektyw uniknąć. One po prosu są tam – w rzeczywistości. Są tutaj – w nas, w każdej z nas, współczesnych kobiet, od kiedy przestałyśmy wierzyć w nasz los jako tylko los „żon swoich mężów”, „kur domowych”, pełnych poświęcenia matek lub księżniczek na ziarnku grochu. Wiemy już kim nie jesteśmy... Jednak wciąż brakuje czasu i przestrzeni, aby odpowiedzieć na to kluczowe pytanie: kim jestem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz